Od 1.02.2023 roku oferujemy naszym Czytelnikom możliwość LOGOWANIA/REJESTRACJI do katalogu INTEGRO za pomocą konta GOOGLE. Reklama - pranie mózgu już od HAARP i pranie mózgu. Po obu stronach żelaznej kurtyny wyrosły enigmatyczne struktury - krewniacy legendarnego HAARP. Ich twórcom zarzuca się potajemne testowanie mechanizmów kontroli myśli i manipulacji pogodą. Już w czasie zimnej wojny obawiano się, że Sowieci mogą za ich pomocą zniewolić umysły mieszkańców Zachodu. "Pranie mózgu" ("przymusowa perswazja") "Pranie mózgu" (z j. ang. "brainwashing") nie jest terminem naukowym, lecz wyrażeniem, utworzonym przez reportera amerykańskiego, Edwarda Huntera w celu wyjaśnienia "nawróceń", jakie pod wpływem technik perswazji, stosowanych przez chińskich komunistów podczas wojny koreańskiej, wystąpiły u Już wtedy wydawało mi się, że w kościołach są stosowane [bardziej lub mniej świadomie] identyczne techniki, służące przekonywaniu wierzących do przyjęcia “nowego paradygmatu” przebudzenia i globalnego chrześcijaństwa czasów ostatecznych. W dokumencie, o którym mowa, wymieniono szereg metod używanych w procesie tzw Natomiast wiem, sprawdziłem, jest duża szansa, że to zadziała. Jak nie za pierwszym razem, to za piątym. Zabiegi często trzeba powtarzać, ale dokonanych wyłomów w "spójnej wizji kwitnącej Polski" nie da się już potem załatać. Krok pierwszy to zmusić delikwenta do uruchomienia własnych szarych komórek. Nie jestem fanem Pisu; ale wygadywanie bzdur w stylu przekazu podprogowego zaświadcza o tej formacji, iż pracuje dla niej niejaki Bashobora. W nauce nie udowodniono istnienia czegoś takiego jak przekaz podprogowy; naukowcy (psychologowie, kognitywisci) wykonali dziesiątki eksperymentów, aby wykazać taki efekt - niestety nie wyszło nic z tego. Tak wygląda "pranie mózgów" przez media mainstreamowe. Na początek definicja " prania mózgu" : "Pranie mózgu jest próbą systematycznego wpływania na czyjeś poglądy, postawy i przekonania. Jest to szereg zabiegów stosowanych w celu zmiany przekonań, uczuć, potrzeb, postaw, po to aby osoba manipulowana działała zgodnie z Jedną z legendarnych już dziś form tajnych badań jest program MK-Ultra. Centralna Agencja Wywiadowcza sprawdzała w ten sposób przez całe dwadzieścia lat, jakie metody oddziaływania na ludzi mózg są najskuteczniejsze. Od 1953 roku w 80 tajnych ośrodkach laboratoryjnych na terenie USA i Kanady, odbyło się łącznie 150 projektów. 5. Dbajmy o siebie. Skoro już wyszłyśmy zgodnie z radą wyżej, zadbajmy o to, by wyglądać dobrze, a co za tym idzie, czuć się dobrze. Wiem, że często zwyczajnie nam się nie chce, ale warto wykrzesać z siebie energię i chęci. To w prostej linii przekłada się na to, jak się czujemy i jak odbierają nas inni. Pranie mózgu - Reklama 'Magmisie' Od kiedy to pedagog szkolny jest specjalistą ds. żywienia dzieci? Nie pytasz przecież Mirka, typowego handlarza samochodów, jaki poleca Ci rower bo masz daleko do jVwPs. Nasza przestrzeń miejska przypomina mi trochę strony internetowe z wczesnych lat rozwoju Internetu. Chaos wizualny, migające reklamy, niczym choinka na święta, brak spójności i jakichkolwiek standardów. Patrząc na inne polskie miasta zauważamy, że wcale nie jest lepiej, chociaż to marne pocieszenie. Kiedyś Krzysztof Kasowski śpiewał „Reklama… reklama… pranie mózgu już od rana”. I właśnie dziś kilka słów na temat reklamy outdoorowej w Szczecinie. Patrzę na nią i mam wrażenie, że krzyczy do mnie „Żryj naszą kiełbasę, żryj, teraz, nasza kiełba jest najlepsza!”. Czy podoba się Wam to, jak wygląda nasze miasto? Wszechobecne billboardy, reklamy na płotach, świecące reklamy LED zaglądające do okien mieszkańców w centrum, obklejone zabytki, oplakatowane wyremontowane kamienice. Czy nie macie wrażenia, że nikt nad tym nie panuje, a przykład idzie z samej góry. Nawet działacze polityczni, którzy zazwyczaj starają się „dbać” o estetykę w mieście, podczas okresu przedwyborczego uśmiechają się do nas z praktycznie każdego możliwego nośnika. I to często z miejsc, gdzie normalnie nie ma reklam – na rondach, trawnikach przy ścieżkach rowerowych, a także z plakatów naklejonych na drzewa (lub o zgrozo, przybitych). Mam kilka „ulubionych” miejsc w Szczecinie, gdzie zagęszczenie banerów reklamowych jest większe, niż liczba pasażerów w jadącej do Polic sto-siódemce w godzinach szczytu. Okolice parkingu podziemnego przy pl. Zwycięstwa, ulica Andrzeja Struga (przy północnej nitce wjazdowej do miasta) – oczywiście takich miejsc jest wiele, można by z tego stworzyć niemałą galerię szczecińskiej „sztuki” reklamy. Czy można sobie z tym jakoś poradzić? Okazuje się, że większość inicjatyw, jakie się pojawiają, są działaniami oddolnymi. Wychodzą bezpośrednio od mieszkańców, artystów, czy też przedsiębiorców. W wielu miastach, również w Szczecinie młodzi ludzie wykonywali pewnego rodzaju fotomontaże, pokazujące poszczególne okolice z reklamami (stan obecny) oraz bez reklam (stan pożądany). Od razu odzywały się jednak głosy przedsiębiorców: jak klienci do nas trafią, jak możemy pokazywać, że tu mamy siedzibę i świadczymy określony zakres usług, skoro nie ma żadnych reklam. Na to też jest rozwiązanie. Spójrzmy na nowe biurowce. Z małym wyjątkiem, wszystkie poradziły sobie z reklamą firm, które znajdują się w tych obiektach. Ładne, świecące w nocy neony, estetyczne reklamy i logo firm na schludnych tablicach przed wejściem. Okazuje się, że jednak można i to w dodatku w Szczecinie, w mieście, w którym często panuje pogląd „nie da się”. W większości przypadków takie działania są doceniane przez lokalne media i społeczności miejskie. Różne organizacje w Szczecinie Stowarzyszenie Estetycznego i Nowoczesnego Szczecina wraz z projektem Wandalovy organizuje plebiscyt na najładniejszą witrynę sklepową. Sam udział w takim konkursie już na pewno nobilituje przedsiębiorców i ich biznesy. Z kolei zwycięstwo w konkursie daje szereg publikacji w mediach, co bez wątpienia można nazwać „darmową reklamą”, za którą w innych okolicznościach zapłacić trzeba byłoby kilka tysięcy złotych. A gdyby pójść o krok dalej i całkowicie zakazać reklamy wielkoformatowej? Tak się stało w Sao Paulo w Brazylii. Kilka lat temu władze zdecydowały, że trzeba oczyścić miasto z reklam. Nakazali ich usunięcie, przedsiębiorcy mieli na to trzy miesiące, w przeciwnym wypadku musieli płacić wysokie kary. A gdyby u nas zrobić taką rewolucję? Wyobrażacie sobie protesty przedsiębiorców i agencji reklamowych? Dokładnie tak też się działo w Brazylii. Jednak po niedługim czasie okazało się, że ta decyzja była bardzo dobra i miasto nie było świadkiem serii bankructw jednych i drugich. Wzmogło to kreatywność, zaczęto inwestować w inne formy promocji, które dały dużo lepszy efekt, niż banery ustawione „jeden na drugim”. Przeprowadzano ankiety, które wykazały, że 70% mieszkańców jest zadowolonych z takiego działania. Czy to jest możliwe w Szczecinie lub ogólnie w Polsce? Może być ciężko, szczególnie w sytuacjach gdy większość przedsiębiorców nadal często mówi do grafika „Make my logo bigger… niech nasza reklama będzie większa od konkurencji, największa, niech będzie widoczna z kosmosu”. A przecież – jak mawiają – rozmiar nie ma znaczenia… Może niebawem doczekamy się programów w misyjnej telewizji, w których to w „Metamorfozach” nie będą zmieniane tylko pojedyncze osoby, lecz również przestrzenie miejskie. Pierwotnie ten wpis ukazał się w MM Trendu, w którym co miesiąc ukazują się moje artykuły. Twórca całego zamieszania, jakim jest Szczecin Blog. Na bieżąco informuje mieszkańców o tym, co się dzieje w naszym mieście. Pasjonat Szczecina, podróży i aktywnego wypoczynku. Na co dzień zajmuje się marketingiem i handlem. Hobby: jest ich wiele (nie sposób się nudzić) - urbanistyka, nowe technologie, komunikacja, psychologia, dobre europejskie kino. Jakiś czas temu, mój bardzo dobry kumpel Paweł Kumpiniewski opowiedział mi ciekawostkę, która mnie poraziła. Podobno powstają billboardy uliczne z wbudowanym bluetooth, który będzie przesyłał nam reklamy wszelkiej maści na nasze telefony komórkowe, tylko gdy będziemy koło nich przechodzić. Wyobrażacie to sobie? Co kilka kroków słyszeć piiii, piiii... Dźwięki przychodzących smsów. Bez przerwy odczuwać wibracje w spodniach, torebkach, czy gdzie tam trzyma się jeszcze telefony. Jakieś gówniane informacje typu: „kup”, „wygraj”, „zamów”, „twoja dziewczyna - twój chłopak Cię zdradza, wyślij smsa pod nr 666....”. Ja się na to nie pisałem. Nie zgadzałem się, aby mnie torpedowano takimi śmieciami. Informacjami tak zbędnymi, że nawet ich nie czytam. Reklama, która staje się czymś nienamacalnym, nie strawnym, musi działać inaczej. Atakując nas na okrągło tym samym, dobijając się do naszych głów mino to, że nie ma zgody na wejście, musi działać na nas podświadomie. Po pewnym czasie, część ludzi zmięknie i zrezygnowana zgodzi się na warunki jakie proponuje nam reklama wysłana przez stojący obok patyk z zajawką produktu, czy usługi. Część ludzi przejdzie obok tego faktu i machnie tylko ręką. Może się nawet znaleźć i taka część, która pod wpływem wściekłości zacznie robić rzeczy głupie (sami dopowiedzcie sobie co, byliście przecież zdenerwowani). Pytam się w takim razie, po co takie coś? Komu to potrzebne? Kto to wymyślił? Dajcie mi go. Zjem jego mózg i z przyjemnością się wypróżnię. Przecież to będzie zbiorowa wściekłość. Każdy będzie chodził tak nabuzowany, że nie będzie w stanie myśleć trzeźwo i rozsądnie. A jeśli zastąpić reklamowe informacje smsów treściami typu: „Ok. 20000 ludzi zginęło w wyniku ataku terrorystycznego...”, „Ameryka zrzuciła bomby na...”, „Polityk oskarżony o gwałt na...”, „Nadchodzi koniec”. Zbiorowa panika murowana! Już George Orwell pisał, że człowiek niewyżyty (w tym przypadku niewyżyty, gdyż nie będzie ujścia myśli własnych), jest łatwiejszy w kontrolowaniu. Najgorsze jest to, że Ty będziesz jeszcze za to płacić. Tato – to nie szklanka z whisky, to nie kufel piwa Temat może dziwny, inny. Nie mogłam się oprzeć, żeby tego z siebie nie wyrzucić. Innymi słowy mieliśmy niedawno dzień mamy. Dzień, gdzie wszystkie mamy otrzymują ogrom serdeczności, wdzięczności za trud wkładany przez okrągły rok, bukiety kwiatów itp. itd. I to jest fajne, super i trzeba to święto celebrować. Już wkrótce, bo 23 czerwca zbliża się piękne święto – DZIEŃ TATY. Pytanie – jaki idealny prezent sprawić tatusiowi, przewija się wśród wielu małych i dużych główek. To święto to piękna okazja, by wyrazić miłość i wdzięczność tacie. Proste jest, że gdyby Twojego i mojego taty nie było, to i Ciebie i mnie też by nie było. Wiadomo – biologia, no i fakt że do tanga trzeba dwojga. REKLAMA, REKLAMA – PRANIE MÓZGU JUŻ OD RANA Do czego pragnę nawiązać? Mianowicie do reklam, które wyświetlają mi się od tygodnia. Kwestia doboru prezentu dla mężczyzny bywa czasem kłopotliwa, więc szukając po wpisaniu w wyszukiwarkę internetową „prezent na dzień taty” wyświetla się cała lista – można by rzec że fajnie, ale tak nie jest. To, jak jest postrzegany tata w świecie, bardzo mnie złości. Kolokwialnie mówiąc mam focha na ten świat, ponieważ pokazuje w bardzo złym świetle ważnego człowieka w życiu każdego dziecka – TATĘ. Posłuchajcie – kto da radę i ma ochotę! Internetowe reklamy prześcigają się w oferowaniu prezentów na ten szczególny dzień, jakim jest Dzień Taty i co mi się rzuca okropnie w oczy, to forma tych właśnie prezentów. Może ja jestem jakaś inna, może się czepiam, ale mi się to po prostu nie podoba. PREZENTY „do luftu” I tak na Dzień Taty oferowane są np: 6 pak piwa w drewnianej osłonce z napisem niezbędnik taty…. imię grawerowane na zamówienie – no bomba,kufel piwa z napisem najlepszy tata – szkoda że bez dopisku to tata podchmielony,Kochany tata – whisky Ballantine’s grawerowana na Dzień Ojca,grawerowana karafka do whisky,leżak z napisem: „Tata sprawia że piwo znika, a jakie są Twoje super moce?” – to już jest totalne przegięcie treści nad formą,piwo litrowe „złoty tata”,czekoladki na prezent w kształcie whisky,nosidełko na dzień ojca – na 6 butelek piwa,otwieracz do piwa ze specjalnym miejscem na grawer. Alkoholowy koszyk – promowanie alkoholu jako prezentu na Dzień Taty jest zwyczajnie nie na miejscu Wyobraź sobie swoje dziecko, które niesie ojcu któryś z tych gadżetów. Ma ofiarować go z radością, z życzeniami zdrowia i szczęścia. No przepraszam bardzo, ale to jakaś abstrakcja. Istna tragedia, bo cóż fajnego dla dziecka może być w „podchmielonym tatusiu”, a druga sprawa – jak to ma przynieść temu ojcu zdrowie i szczęście to nie mam pojęcia, no ja tego ogarnąć nie umiem. No ale rozumiem, jest popyt – jest sprzedaż. WYBIERAJ Z GŁOWĄ Nie mówię że tylko takie prezenty oferują nam sklepy. Są również prezenty ciekawe, z pomysłem, np. koszulki z fajnym przesłaniem, zestawy majsterkowicza, hobbystyczne zestawy i to jest cool, natomiast zdecydowana większość to prezenty z podtekstem, że jak tata to i alkohol. STEREOTYPY SCHOWAJMY DO SZAFY – NIECH TAM SOBIE SMACZNIE ŚPIĄ Ten stereotyp, który ciągnie się od wielu lat, że jak trzeba zorganizować prezent dla mężczyzny to najlepszy będzie alkohol – jest delikatnie mówiąc nie na miejscu. Chyba nikomu nie powinno zależeć na promowaniu picia, bo po pierwsze – to pozytywnie na zdrowie nie wpływa, a po drugie – po co pokazywać dzieciom, że wspólna konsumpcja napojów alkoholowych jest czymś bardzo atrakcyjnym i pożądanym. TATO I ALKOHOL NIE IDĄ W PARZE – MAMA I TATA TO ZGRANY DUET Nie, nie, nie – to mi się strasznie, ale to strasznie nie podoba. Moje dzieci swojemu tacie na pewno nie sprezentują takiego „cuda na kiju”. One obraz taty namalują inaczej. Nie chce w żaden sposób w podtekstach pokazywać dzieciom, że tatuś to ma się kojarzyć z piciem, albo gadżetami które mu się do tego picia przydadzą. Jest tyle domów, gdzie ten alkohol rujnuje ludziom życie, dzieci w tych domach marzą, aby wsyscy byli trzeźwi chociaż jeden dzień – bo to tylko nam się wydaje, że one nie widzą. Dzieci to doskonali obserwatorzy, to że milczą, nie znaczy że nie dostrzegają rzeczywistości. Ja wszystko rozumiem, alkohol jest dla ludzi, umiar itd., ale prezenty od dziecka dla taty z podtekstem alkoholowym to jest jakaś komedia. TATA – BOHATER DOMU, NAJLEPSZY PRZYJACIEL Tato to bohater domu, który: skręci rower, umie składać trampolinę jak nikt inny,w wodzie jest najstraszniejszym rekinem, a przy tym bardzo przyjaznym,umie naprawić każdą zabawkę i nawet lalce jest w stanie dać drugie życie,wymyśla wycieczki w minutę,potrafi wytrzymać tysiące wpinanych spinek we włosy, bo córki postanowiły otworzyć zakład fryzjerski,przybije gwoździe w domku na drzewie, bawi się najlepiej na świecie, bo nie analizuje jak mama, nie każe jeść na siłę jak mama, bo przecież po jednym dniu bez jedzenia jeszcze nikt nie padł,potrafi obronić przed strasznym pająkiem, czy czerwoną mrówką,potrafi zbudować dom,posadzić drzewo i mieć szczęśliwe dzieci. Niech taki obraz taty przedstawia nam świat. Wiadomo – ojcowie są rożni, jak rożne są matki, jak rożni są ludzie. Ale pokazujmy dzieciom, jak powinien ten tata wyglądać, nie zakrzywiajmy jego obrazu procentami. Tata to super gość o super mocach, który ma milion zalet, tysiące zainteresowań i sto różnych pomysłów na spokojne i ciekawe życie swojej rodziny.