Kto chce uczyć się religii, niech chodzi na plebanię, jak kiedyś - mówią ci, którym nie podoba się, że w szkole obok matematyki, biologii czy chemii w planie zajęć jest religia.
Ponad 1,1 mld zł rocznie na pensje dla katechetów wydają dyrektorzy polskich szkół - wynika z danych, zebranych przez organizację "Świecka Szkoła". Aktywiści apelują o usunięcie religii z polskiej oświaty. Katecheza w szkołach to koszt miliarda złotych rocznie - wynika z danych zebranych przez aktywistów. | Foto: MONKPRESS/East
[19] U nas w szkole po prostu niechodzący na religię idą do domu dwie godziny szybciej. Akurat u nas wypada że religie są albo pierwsze albo ostatnie (tzn w 1 klasie chyba mielismy wlasnie na 2 pierwszych godzinach w pon). Na szczęscie teraz mam ostatnie i więcej czasu na robienie czegoś sensownego.
Religia i etyka póki co są nieobowiązkowe – ale to, według zapowiedzi resortu edukacji, ma się zmienić. Uczniowie będą musieli jeden z tych przedmiotów wybrać, a jako pierwsi dokonają tego już od 1 września 2023 roku uczniowie klas IV szkół podstawowych i klas I szkół ponadpodstawowych wszystkich typów.
Religia w szkołach z każdym rokiem staje się coraz bardziej dyskusyjną kwestią. Coraz większa liczba uczniów z różnych powodów rezygnuje z uczęszczania na te zajęcia lub wybiera etykę. Okazuje się jednak, że w przyszłym roku kwestia ta nie będzie już prosta, ponieważ ministerstwo edukacji szykuje spore zmiany w tym zakresie.
Szkoła jest obowiązana zapewnić w czasie trwania lekcji religii lub etyki opiekę lub zajęcia wychowawcze uczniom, którzy nie korzystają z nauki religii lub etyki w szkole. Matka ucznia miała więc rację, jeśli chodzi o literalne stosowanie prawa. Ale jeśli chodzi o zdrowy rozsądek tu zdanie, nawet wizytatorów z kuratorium nieco od
Nauczanie religii w szkole miało dać biskupom gwarancję, że katolicyzm w Polsce oprze się sekularyzacji. I pozwolić otrąbić sukces. Dodatkowo – za pieniądze i dzięki infrastrukturze państwa. Tak ponad 30 lat temu biskupi widzieli powrót nauczania religii do szkół. Tymczasem ponad 30 lat religii w szkole de facto sprawiło, że jest ona przez młodych ludzi odrzucana – pisze
Dyrektor szkoły nie ma obowiązku uwzględniać wniosku rodzica o umieszczenie religii na pierwszej lub ostatniej lekcji, ale oczywiście rodzic ma prawo o to prosić. Plany lekcji są właśnie układane i jeśli dyrektor ma wolę przychylić się do wniosku rodzica, warto poinformować go o nim wcześniej.
"Religii w szkole jest za dużo, wystarczyłaby jedna godzina lekcyjna" przyznają sami katecheci. Księża z Krakowa skarżą się także, że nie każdy chce uczyć w szkole, jednak bywa, że zmusza ich do tego proboszcz. O tym, co o lekcjach religii w szkole myślą sami prowadzący je księża pisze "Gazeta Wyborcza".
WPHUB. trójmiasto. + 3. Tomasz Waleński. 28-09-2021 17:26. Uczniowie rezygnują z religii w szkole. "Zasada odwrotności". Im starsi uczniowie w liceum, tym mniej ich chodzi na religię. Z
3QgfxYs. Dlaczego dzieci lepiej znają angielski tekst piosenki Lady Gagi, niż „Ojcze nasz” po polsku? Do rozpoczęcia nowego roku szkolnego pozostał niespełna tydzień. Wśród wielu przedmiotów nauczanych w polskich szkołach pojawi się religia. Jej obecność w siatce godzin – dla wielu oczywista – wydaje się odbierać, z przyzwyczajenia do jej tam obecności, powagę i charakter wykładanych treści. Formacja czy teoria – spór drugorzędny Nieustanny spór pomiędzy tym, na ile lekcja religii powinna być formacją a na ile teorią jest czymś, co można porównać do sporu: na ile matematyka powinna być świadomością, ile pieniędzy znajduje się w portfelu, a ile wydaliśmy na ostatnich zakupach. Jest to niewątpliwie skupianie się na sprawach drugorzędnych. Okazuje się, że w przypadku religii ani teoria ani praktyka nie będą miały sensu, kiedy ani jedna ani druga nie wezmą się z pragnienia. Po pierwsze: poznania, po drugie: doświadczenia spotkania. Szukanie nowych metod nauczania religii wydaje się być bezzasadne, ponieważ po ludzku, kiedy uczeń (na swój sposób, odpowiedni do wieku) nie będzie przekonany o owocności wiedzy przez siebie zdobytej, nie będzie chciał jej wykorzystać w życiu. Tutaj, inaczej niż w matematyce, weryfikacja poza wspólnotą Kościoła może być niemożliwa – czyli jeżeli nie będzie mocnego z nią zjednoczenia w świecie, który jest pozareligijny, wiedza będzie frustrująca, a praktyka usypiająca. Może wydawać się śmieszne to, że na dyskotece w szkole podstawowej dzieci dużo lepiej radzą sobie z angielskim tekstem piosenki Lady Gagi niż z Modlitwą Pańską wypowiadaną po polsku. Tekst piosenki umieją wszystkie, „Ojcze nasz” powiedzieć umie mniej więcej 60 %, napisać – 20% dzieci. Msze dla dzieci obchodzą rodziców, nie ich pociechy Formacja religijna zamknięta w murach (czy to kościoła, czy szkoły) z braku nieustannej pielęgnacji usycha. Trudno wymagać od osoby dorastającej tego, aby potrafiła zadbać z pełną świadomością o to, jak radzić sobie z własną religijnością. Przykład i pomoc powinny iść z góry. Zadziwiające jest to, że niekiedy Msze dla dzieci dużo bardziej interesują dorosłych niż ich pociechy. Tymczasem to rodzice powinni ewangelizować swoje dzieci, a nie na odwrót. W tym wypadku Msza z kazaniem dla rodziców byłaby jak najbardziej wskazana. Trudno wymagać od nich budowania wiary w dziecku, jeżeli sami – przez brak formacji – wyschli w środku, nie bardzo wiedząc na czym polega relacja z Bogiem – bo przecież nie odmawianiu pacierza rano i wieczorem, niejedzeniu mięsa w piątek, czy też niegniewaniu się… Momentami zdarza się, że łatwiej współpracuje się z rodzicami, którzy być może na pierwszy rzut oka nie są zaangażowani religijnie, a ich życie nie zawsze jest do końca poukładane. Oczywiście jest to jakaś generalizacja, ale prościej jest kogoś doprowadzić do Boga pokazując mu Jego prawdziwe oblicze, niż wyprowadzać z błędu, kiedy w tym błędzie tkwi się od lat. Traci transcendentny charakter Tym, co wydaje się być najbardziej niebezpieczne w nauczaniu religii to przyzwyczajenie, że zawsze tak było i niczego nie warto zmieniać. Od formacji religijnej dzieci i młodzieży w Kościele są rodzice. Lekcja religii ma służyć jedynie pomocy i uzupełnieniu. Nie może być fundamentem. Dziecko powinno być tak uformowane przez rodziców, że będzie sobie w stanie poradzić bez dwóch godzin w tygodniu z nauczycielem religii. Nie chodzi tu o idealną wiedzę, ale odwagę w jej poszukiwaniu. Dziecko nie musi mieć w sobie pełnej świadomości spotkania; być może wystarczy pytanie o to, z kim się spotyka. Tymczasem po wieloletniej edukacji religijnej w młodym człowieku pozostaje jedynie doświadczanie tego, że jego środowisko (także, a może zwłaszcza, to rodzinne) żyje w innej optyce, niż lekcyjna – mimo, że do niej był zobowiązywany przez rodziców właśnie! Jedyną rzeczą, którą posiada, jest doświadczenie nieautentyczności. Nie po to jest lekcja religii. Nie da się ukryć, że religia między wieloma przedmiotami w szkole traci swój transcendentny charakter. Niezależnie od tego czy w szkołach pozostanie, czy zostanie z nich wycofana – to rodzice odgrywają kluczową rolę w wychowaniu religijnym dzieci. Oni powinni stać się najważniejszymi nauczycielami swoich dzieci. Podstawowym środowiskiem do wzrastania w wierze jest dom rodzinny. On też może być miejscem zdobywania wiedzy religijnej (religijny Homeschooling!). Dzieciom będzie łatwiej. W szkole wielu wspaniałych i oddanych swojej pracy nauczycieli religii będzie mogło im pomóc odkrywać piękno tego, w czym biorą udział i tego, kim się stają. Po to jest przecież lekcja religii. 26 sierpnia 2016, 10:14